Liczba wyświetleń

Szukaj na tym blogu

29 marca 2020

PODRÓŻE KSZTAŁCĄ #3

JEDZIEMY DO RUD

Wrzesień 2013


            Osiedlając się tutaj, nie przypuszczałem, że jest tyle ciekawych rzeczy do poznania i zobaczenia. Subregion Zachodni Województwa Ślaskiego oferuje wiele miłośnikom historii i podróży. Z ciekawostek na zachętę wspomnę, że w pałacu w Krzyżanowicach, przy granicy z Czechami, gościli Ludwig van Beethoven i Franciszek Liszt.

Musimy sprawdzić, jak tylko minie zaraza, czy ten interes z przejażdżkami kolejką funkcjonuje.

             Jedziemy do Rud (w opisach turystycznych też jako Rudy Raciborskie), bo wyczytaliśmy tu i ówdzie, że warto. Tamże, pamiętacie Kuźnię Raciborską, był lata temu olbrzymi pożar lasów. Pojechaliśmy bez jakiegoś wcześniejszego przygotowania, ale głównie chodziło nam o pocysterski zespół klasztorny z pałacem opata (a jakże!) plus muzeum-stację z lokomotywownią kolejki wąskotorowej. I nie zawiedliśmy się. Zastaliśmy odbudowany ze zniszczeń wojennych zadbany obiekt. W środku piękna cegła, trochę zachowanych oryginalnych wykuszy. Klasztor został założony przez cystersów w 1258 roku z fundacji księcia opolskiego Władysława. W trakcie wiekowych przeobrażeń przybrał barokowy wystrój. Cystersi ze swoją dewizą ora et labora* pozytywnie przyczynili się do rozwoju kultury materialnej i duchowej tego regionu. 
              Niestety, 80 % wyposażenia klasztoru i pałacu opata poszło z dymem w 1945 roku. Zwycięska Armia Czerwona strzelała z czołgów do wieży kościoła... To, jak było i jak mogło być teraz, pokazują porozbijane fragmenty portali w muzeum.

Zespół poklasztorny i pałac opata.

             Samo muzeum było zresztą niedostępne, bo trafiliśmy na piknik z okazji 90-lecia Polskiego Związku Łowieckiego. Już myśleliśmy o jakimś posiłku, a tutaj niespodzianka! Bogaty myśliwski poczęstunek był gratis. Ula i ja cieszyliśmy się jak dzieci. Na koniec nie odmówiliśmy sobie przejażdżki kolejką. Jak będą pieniądze, a wcześniej projekt zainteresowanych gmin i miast zostanie zaakceptowany, i Unia dorzuci kasy, to będzie można z tychże Rud jeździć aż do Gliwic! I pomyśleć, że przecież to było kiedyś i funkcjonowało, a teraz mozolnie trzeba odbudowywać... To było wczoraj, a dzisiaj wiadomość, że w Białymstoku spłonęła wieża kościoła, a do wnętrza dostały się tysiące litrów wody. A więc dewastacja, niestety.


Dziczyzna.


Mała lokomotywa spalinowa rudzkiej wąskotorówki.

             Na koniec refleksja natury ogólnej. A gdyby tak gasić zabytki i mieszkania nie wodą czy pianą, ale mgłą wodną? Jest taka firma w Suchedniowie. Mają patent na to i urządzenia. Widziałem ich w akcji. I wiem, że interesują się tym firmy zagraniczne. Chyba jest jakieś lobby strażackie z tą wodą i pianą, że nie można tego złamać. "Moje" wojsko też ma swoje systemy gaśnicze. Pomyśleć warto jednak co się dzieje z mieszkaniem objętym pożarem. Straż, owszem, ugasi, ale zaleje wodą i pianą wszystko dokładnie...

W Rybniku,  po drodze do tychże Rud,  na rondzie muszą być ryby...

Postscriptum:

W Rudach i okolicach bywaliśmy jeszcze parę razy i jak odkopię stosowne ilustracje, to w kolejnych podróżach doń powrócę. Pałace i zamki, które często miały piastowskie początki, potem niemieckich, węgierskich czy czeskich właścicieli. I jeszcze jedno, postanowiłem ten cykl Podróże Kształcą jakoś ponumerować, więc będzie na razie #1, #2 etc.
*Ora et labora - (łac.) módl się i pracuj.


Marek Mars

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz