Z pamiętników podchorążych.
Wielu podchorążych zafascynowanych służbą w jednostkach specjalnych
odbywało praktyki w batalionach i pułkach wojsk powietrzno-desantowych oraz
obrony wybrzeża. Latem 1973 roku na praktykę do 15 Pułku Obrony Wybrzeża w
Gdańsku Wrzeszczu, skierowany został ogniomistrz podchorąży Jacek Tomczak z 44
plutonu podchorążych.
Praktyka podchorążego zbiegła
się z ćwiczeniami Układu Warszawskiego ,,Tarcza 73’’. Otrzymał przydział na
stanowisko dowódcy pierwszego plutonu ogniowego 120 mm moździerzy. Wówczas w
pułkach desantowych moździerze transportowano na skrzyniach ładunkowych starów
660. Pułk zaokrętowano na okręty desantowe (ODS-y) w Słupsku i po kilku
godzinach spędzonych w morzu, flotylla okrętów zbliżyła się do brzegów jednego
z nadmorskich poligonów dawnej Niemieckiej Republiki Demokratycznej (NRD).
Pierwsze do wody zeszły czołgi PT-76, po nich ODS-y opuściła piechota, na końcu
artyleria, czyli bateria moździerzy z 15 pułku desantowego. Marynarz badający
grunt stwierdził, że grunt sięga 110 cm
i pojazdy bez problemu dotrą do brzegu. Gdyby sięgnął łatą metr dalej,
głębokość do dna wynosiła już ponad 1,5 m.
Pierwszy z pokładu okrętu
ruszył wóz dowodzenia z dowódcą baterii, ale po kilku metrach utknął w wodzie.
Ten sam los spotkał kolejne pojazdy, których marynarze chcieli się jak
najszybciej pozbyć. Po zjechaniu ostatniego stara, okręt podniósł platformę
dziobową i odpłynął w głąb morza.
Przez nieuwagę marynarza,
bateria 120 mm moździerzy utknęła w morzu a piechota została pozbawiona
wsparcia ogniowego. Fale morskie, co chwilę ,,wymywały’’ z zalanych starów
sprzęt a na plażach nie było już żywego ducha. Z dramatycznej sytuacji baterię
wybawili żołnierze radzieckiej jednostki technicznej, która w tym czasie
zjawiła się na plaży. Gąsienicowe pojazdy dość szybko wyciągnęły stary z morza
i potem pomknęły w kierunku toczących się ,,walk’’. Łączności z pułkiem nie
było. Radiostacje nie działały, bo ,,siadły’’ akumulatory zalane przez morską
wodę. Samochodów też nie udało się uruchomić przez zalane wodą akumulatory i
filtry, które zassały wodę.
Przez trzy kolejne dni
artylerzyści pozbawieni łączności, głodni i bez jakichkolwiek szans na dotarcie
do wyznaczonego rejonu, pozostawali na plaży. Odnalazła ich załoga śmigłowca
wysłanego do poszukiwań przez dowódcę 7 Dywizji Obrony Wybrzeża. Kierownictwo
ćwiczenia zorientowało o zaginięciu
baterii dopiero, gdy wywołana do otwarcia ognia nie dała znaku życia.
Ale widocznie „spisano ją” na straty. Baterię przyholowano do miejsca zbiórki,
gdy uczestniczący w manewrach żołnierze Układu Warszawskiego (UW) … kończyli
defiladę.
Udział w manewrach UW
zniechęcił podchorążego Tomczaka do służby w ,,niebieskich beretach’’, pomimo
kuszących propozycji ze strony dowódcy pułku i atrakcyjnego garnizonu, jakim
był bez wątpienia Gdańsk.
_________________________________________________________________________________________________
Na stanowisku ogniowym 122
mm haubicy. Zajęcia z działoczynów.
Drugi od lewej pchor. Tadeusz Pisz, obok
pchor. Roman Maconko,
hełm trzyma pchor. Romuald Marcinkiewicz, rękę na lufie
trzyma pchor. Jan Kuc
a za nim z ręką na kolanie pchor. Sławomir Sacharuk.
Dobre! Natomiast ja byłem zafascynowany służbą w wojskach powietrzno-desantowych do tego stopnia, że przed promocją przeszedłem odpowiednie badania i uzyskałem wpis w książce zdrowia "zdolny do służby w wojskach powietrzno-desantowych. Wtedy służyłbym w rodzinnych stronach. Jednak odradzono mi to skutecznie, wpływ na to miała też płeć żeńska.
OdpowiedzUsuń