Z cyklu: z podchorążackiej kuchni.
LEPSZA KASZA NIŹLI ...
Wojskowe porzekadło powiada, że żołnierz w czasie służby w
armii zjadał co najmniej wagon kaszy. Jest w tym tylko część prawdy, tyle że
nie wagon a kilka kilogramów. W przypadku słuchaczy WSOWRiArt. było to nawet
kilkanaście kilogramów.
Dla jednego z podchorążych przygoda z kaszą zaczęła się na
pierwszym letnim poligonie w Toruniu. Stojąc w długiej kolejce podchorążych do
kuchni polowej z menażką w ręku, zastanawiał się, co zje na obiad, bo kaszy nigdy
nie lubił i nigdy jej nie jadł (nawet w domu). Kiedy nadeszła jego kolej
powiedział kucharzowi, by nałożył mu do menażki tylko gulasz. Wówczas stojący
obok dowódca dywizjonu podpułkownik Włodzimierz Laryś zwrócił się do kucharza:
– Nałóż mu synu pełną menażkę kaszy - kucharz bez wahania
gorliwie wykonał polecenie oficera i nałożył tyle kaszy, że starczyłoby na
obiad przynajmniej dla… trzech podchorążych.
Z czubatą menażką dowódca dywizjonu kazał podchorążemu iść
za sobą. Usiedli obaj na stercie drewna obok kuchni polowej i padł rozkaz:
– Podchorąży
nabierze łyżką kaszę i do ust, i dalej, łyżka, kasza, usta…
aż do momentu, gdy
na dnie menażki pozostały tylko resztki wystygłego gulaszu.
Kasza na obiad towarzyszyła podchorążym od czasu do czasu,
niemal przez cztery lata studiów. Prawdopodobnie tylko na trzecim roku
słuchacze zjedli przysłowiowy wagon kaszy, bo jakoś wiosną służbie żywnościowej
zabrakło ziemniaków. I zamiast kartofli kilka razy w tygodniu na obiad była…
kasza. Trwało to około miesiąca. Niektórzy od tego czasu stali się smakoszami
kaszy. Wśród nich był też podchorąży, którego uczył jeść kaszę dowódca
dywizjonu.
______________________________________________________________
Rok 1970. Poligon toruński. Praca w
kuchni. Po lewej stronie, z chochlą, pchor. Tadeusz Błażejewski.
Dalej, kolejno, podchorążowie: Antoni Szczepaniak, Marian Dróżdż, Jan Dąbrowski.
Poligon toruński, rok 1970. Przerwa
obiadowa. Na dole po lewej pchor. Antoni Hypś, za nim pchor. Bernard
Szczepaniak, obok w mundurze kpr. pchor. Tadeusz Błażejewski, a z tyłu pchor.
Jan Michalski.
W czasie któregoś obiadu, dowódca 1 dywizjonu
podchorążych podpułkownik Włodzimierz Laryś zaobserwował, że podchorążowie nie
jedzą zupy (tłuste menażki trudno było na poligonie domyć piaskiem). Zachęcał
ich więc na swój sposób:
„… Cholera jasna, bierzcie przykład ze
mnie, ja zawsze jem zupę i dzisiaj mój żołądek trawi nie tylko sardynki, ale i puszkę
po sardynkach, do kotła maaarsz….” –
Poskutkowało?! Podchorążowie z uśmiechem, … poszli po zupę.
======================================================================================
DOKŁADKA Z ... CHLEBA
Na drugim roku, w ramach letniej szkoły ognia,
przez tydzień podchorążowie obozowaliśmy w ziemiankach opodal słynnego wzgórza
„Sypka”. Posiłki przywoził i wydawał szef baterii starszy ogniomistrz sztabowy
Kostuń. Po całodziennych ćwiczeniach na wolnym powietrzu apetyty bardzo
wszystkim dopisywały.
Podczas jednego z obiadów na kontrolę
obozowiska gazikiem przyjechał zastępca dowódcy dywizjonu ds. politycznych
major Smużyński. Warunki zakwaterowania i funkcjonowanie obozowiska nie
wzbudziły w nim żadnych zastrzeżeń. Wydawanie obiadu przebiegało sprawnie i
wszyscy w milczeniu, ale z wielkim apetytem pałaszowali swoje porcje. Nagle z kierunku kuchni polowej
dobiegł energiczny głos (tak aby wszyscy słyszeli, a w szczególności
kontrolujący):
–
Podchorążowie! Jeśli komuś mało i chce dokładkę, to proszę
podchodzić! – szef baterii wymachiwał
zachęcająco chochlą.
Słysząc te nawoływania kontrolujący wsiadł do
gazika i odjechał w przekonaniu, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Kilku podchorążych
po zjedzeniu obiadu udało się po obiecaną dokładkę. Gdy wyciągnęli swe menażki
w stronę wydającego posiłki, szef zamaszystym ruchem zamknął kocioł i krzyknął:
– Spier…lać! Komu mało, niech sobie chlebem doj…bie”.
____________________________________________________________________________________
Stołówka poligonowa. Od lewej - podchorążowie Krzysztof
Żbikowski, Tadeusz Pękala, Jerzy Pilch-Pilchowicz, Kazimierz Jarząbek,
Krzysztof Wojtyniak, Zbigniew Warchoł, Tadeusz Chmieliński.
___________________________________________________________________________________________