To jest bardzo skromna chwila wspomnień, zupełnie nieadekwatna do zasług, a przede wszystkim do osobowości naszego zmarłego kolegi
Andrzeja WÓJTOWICZA.
Tych kilka formalnych informacji podanych w poprzednim zapisie, a teraz jego zdjęcie pochodzące jeszcze z czasów podchorążackich, to bardzo ubogi rys tej postaci. Niestety mamy tylko tyle danych, a jesteśmy Mu to winni, by tu, na naszym forum, więcej o nim napisać, chociażby przez zwykły szacunek, ale także i z ciekawości, bo większość z nas nie współpracowała blisko z Andrzejem. Prosimy zatem tych, którzy mogliby coś jeszcze dodać o naszym zmarłym Koledze, by podzielili się swoją wiedzą, swoimi przemyśleniami ...
Pamiętam jakby to było wczoraj. Piętrowe łóżka i ta bliskość, wiadomo działon. Słuchaliśmy z Andrzejem i innymi muzyki z płyt. To była czarna płyta z zielonym nadgryzionym jabłkiem na etykiecie w środku. "The Beatles" uprzyjemniali nam wojskowe życie. Płyty i gramofon przywiózł kolega ze Szczecina. Jak pamiętam, to Andrzej nieźle grał w piłke ręczną na hali. Znany był ze spokoju w różnych nerwowych sytuacjach. Prezentował takie angielskie poczucie humoru. Takim Go pamiętam również z wieloletniej wspólnej służby w baterii szkolnej PPK w Orzyszu. Z oddali czasu, który minął czuję, że to były wspaniałe lata, chociaż czasem spartańskie i pełne niedostatków. Chodziliśmy razem do kasyna, na ryby, mieliśmy spotkania towarzyskie. Żal, że Go już nie ma...
OdpowiedzUsuń