Liczba wyświetleń

Szukaj na tym blogu

27 kwietnia 2021

PODRÓŻE KSZTAŁCĄ #23


 ARIZONA


GRAND CANYON NATIONAL PARK

Październik 2017

Mamy bardzo długi przejazd z Utah do Arizony przez terytorium Nawahów (Navajo). Jedziemy szybko, droga monotonna, ale w pewnym momencie zmniejszamy zdecydowanie prędkość, bo droga niby ogrodzona, ale co kilkadziesiąt kilometrów widzimy  martwe zwierzęta zabite przez samochody. Spotkanie z mułowatym jeleniem (mule deer) - to jest moje tłumaczenie nazwy - nie należałoby do miłych, więc jedziemy ostrożnie. Jak one pokonują to ogrodzenie? Myślimy, że po prostu znajdują dziury w siatce, są też zniszczenia po zwalonych drzewach, czasem nie domknięte bramy, może też przeskakakują. Szukając kawy zatrzymujemy się w Bluff Fort gdzie zwiedzamy muzeum, w którym są zrekonstruowane drewniane historyczne domki, ale eksponaty w środku są oryginalne, Całość poświęcona jest ekspansji Mormonów z prawego brzegu rzeki Kolorado na lewy. W tymże Bluff Fort jest elegancki sklep z wyrobami plemienia Navajo - oryginalne, ale bardzo drogie. Docieramy do Williams i cofamy zegarki o godzinę. /mapa w odcinku #22/



W takich okolicznościach przyrody pijemy kawę. Charakterystyczna skała zwabiła nas tutaj z daleka.



*****

Miasteczko Williams, Arizona.

W sumie ciekawe hasło...

Elvis Presley wiecznie żywy...

Zabytkowa stacja benzynowa przy US Route 66.

Właściciel hotelu umieścił przy drodze flagę Polski, bo ma polskich przodków...

Przez Williams przebiega US Route 66, która w przeszłości była bardzo ważną drogą międzystanową z Chicago do Kalifornii o długości prawie 4000 km. W 1985 roku skreślono ją jednak z listy autostrad, bo nie spełniała wymogów i zastąpiono ją autostradą I40. Od 2005 roku droga nr 66 jest narodową drogą krajobrazową.


*****

GRAND CANYON

Wielki Kanion Kolorado w północnej części stanu Arizona: długi na ponad 400 km, a głębokość wąwozu, którym płynie rzeka Kolorado (Colorado River), przekracza 1600 metrów! Zdjęcia nie oddają ogromu tej rozpadliny w ziemi, nawet jak obserwujemy to z krawędzi kanionu, to wydaje się, że to nic takiego, a Grand Canyon widoczny jest z kosmosu, więc to nie żarty z tą wielkością! Byliśmy tam dwa razy i staraliśmy się wypatrzeć przede wszystkim rzekę, więc byliśmy w różnych punktach South Rim (południowa krawędź kanionu) żeby się napatrzeć. North Rim jest bardziej dzika i niedostępna. Są szlaki górskie piesze aż do rzeki, ale trzeba by nocować gdzieś na dole, ponadto trzeba by się dodatkowo ubezpieczyć, mieć odpowiednie wyposażenie, zapas wody i zgłosić władzom parku itd., więc odpuściliśmy. Są loty różnymi statkami powietrznymi nad kanionem, ale nisko w kanion już nie wolno wlatywać, bo było sporo katastrof... Na pewno słyszeliście o platformie szklanej nad kanionem, jest ona w innym miejscu w pobliżu Las Vegas i tam nie byliśmy, ale wystarczyło nam zobaczyć te fragmenty kanionu z kilku miejsc tutaj w parku.









W parku słynne mule deers spotykamy po prostu przy drogach i ścieżkach, jest ich mnóstwo, nic im tam nie zagraża.

Na zakończenie z notatnika starego zgreda: wracamy z Arizony i już w Kalifornii natrafiamy na dziadostwo na stacji benzynowej - dystrybutor wody i pompowania kół jak z demobilu, a na dodatek żeby napompować koła, to trzeba zapłacić 1,5 USD, koniecznie w ćwierćdolarówkach!  

Dystrybutor...

Taką długą drogą międzystanową włóczyli się też różni niegrzeczni chłopcy, więc dla nich były takie przybytki...

Marek Mars

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz