Liczba wyświetleń

Szukaj na tym blogu

23 września 2020

PODRÓŻE KSZTAŁCĄ #16

W POPRZEK MASYWU SIERRA NEVADA

Maj 2015


Napisałem w poprzek masywu, bo jak pamiętamy z geografii góry na kontynencie północno-amerykańskim kontynencie układają się południkowo czyli generalnie inaczej niż w Europie. Ma to swoje konsekwencje. Mianowicie groźne zjawiska pogodowe takie jak katastrofalne burze, tornada, huragany itd. występują tam zdecydowanie częściej. Po prostu brakuje tam takiej tamy dla mas powietrza jak, z zachowaniem wszelkich proporcji w porównaniu, nasze Karpaty.
Kto czyta moje zapiski, to wie, że po zwiedzeniu parku narodowego w Dolinie Śmierci (Death Valley), ruszyliśmy na północ wzdłuż wschodniego krańca Sierra Nevada a z prawej mieliśmy cały czas sąsiedni stan Newada. 

Autostradą nr 6 między kalifornijskimi górami Sierra Nevada a sąsiednim stanem Newada w drodze do stanowej nr 120. W poprzednim poście popełniłem nieduży błąd nazywając drogę Tioga Pass, chociaż skrótowo tak ją nazywają. Poprawnie jest Tioga Road, bo Tioga Pass to przełęcz na początku parku Yosemite od wschodu. Patrzę teraz na mapę: jest to na wysokości 9941 stóp czyli 3030 metrów npm.!

W Bishop mamy kontakt z policją, bo zmęczeni podróżą rozglądamy się za motelem, wiec na skrzyżowaniu trochę stoję na zielonym. Miasteczko senne, nikogo wokół, szukam oczyma czy skręcić w prawo czy jeszcze trochę na wprost. Gdzieś tam z tyłu widzi to policjant i wkracza do akcji. Włącza dyskotekę, na szczeście bez syreny, i za nami. Obejrzał sobie polskie prawo jazdy i paszport i w końcu wyjaśnił powód interwencji: niezdecydowanie kierowcy...

Rano przy śniadaniu mamy rozmowę z gościem, który miał rodzinę w Prusach (Mazury), więc przerabiamy polskie i europejskie tematy. Z Bishop wiedzie dobra droga nr 6 do Newady, więc pędzimy na północ. 


Po drodze tylko zbaczamy na chwilę w rejon górskich jezior Mammoth Lakes i docieramy do Mono Lake (miasteczko i duże jezioro) i tam skręcamy zdecydowanie już na zachód w stanową 120-kę (słynna Tioga Road) żeby przejechać góry równoleżnikowo. Droga na początku wije się na wysokości 3030-1500 m npm. (nasze Tatry!). Jest sucho, ale na poboczach sporo śniegu. Jesteśmy znów w Yosemite, tym razem z innej strony.
Wszędzie krajobrazy cieszą oko: przenikanie się kolorów, ciekawe utwory skalne, droga wijąca się nad przepaściami...





W Lee Vining przed wjazdem na 120-kę kawa i małe lokalne muzeum techniki (zdjęcia powyżej).


Można powiedzieć, że zaliczyliśmy z Ulą kolejne ekstremum jadąc autem na wysokości ponad 3000 m npm. (Przełęcz Tioga). Zrobiliśmy to za drugim podejściem, bo parę dni wcześniej był tutaj (połowa maja) śnieg i lód. Zatrzymując się w różnych ciekawych widokowo miejscach ani się obejrzeliśmy jak osiągnęliśmy Big Oak Flat (Entrance Station) czyli miejsce gdzie na 120-kę nie mogliśmy wtedy wjechać. A potem już na zachód do Walnut Creek.

Bardzo duża różnica wysokości pomiedzy jeziorem a jednym ze szczytów,

Mammoth Lakes.


Mono Lake.


Takich górskich jezior jest tam sporo.

Olbrzymie utwory skalne o zadziwiających kształtach.



Roboty drogowe.





Tak się ta droga wije, tutaj już na mniejszych wysokościach przy wyjeździe z Yosemite.



Cdn.

Marek  Mars